Ks. Rafał Sorkowicz pisze:
Jezus wstaje od stołu i umywa uczniom nogi. W czasie Paschy nogi mógł umywać gospodarzowi najniższy sługa. Nie mógł tego robić żyd. Każdy żyd – nawet jeśli był niewolnikiem czy sługą – tego dnia spożywał Paschę. Nogi mył poganin, najniższy sługa, nigdy gospodarz. Dlatego ten gest Jezusa jest tak bardzo bulwersujący dla naszych braci żydów. I dla nas… Bóg umywa ci nogi. Nie da się zejść niżej. Uniża się Chrystus i obmywa ci stopy, byś doświadczył Jego szalonej Miłości.
Oto tajemnica Eucharystii. Bóg uniża się, by pod postaciami chleba i wina być z nami i wśród nas, by być w nas. Podczas każdej Mszy Świętej, gdy przyjmujesz Ciało Chrystusa, On przemienia cię w siebie. Oto wielka tajemnica wiary. Potrafisz kochać jak On? Umyć stopy tym, którzy żyją obok ciebie? Potrafisz umyć stopy Jezusa w drugim człowieku?… Potrafisz… W Wielki Czwartek upadnij na kolana i proś Pana o pokorę. A jeśli pozwalasz Mu zamieszkać w sobie, to też zgadzasz się na miłość, która nie zna granic. To dlatego św. Augustyn mówił chrześcijanom, karmiącym się Eucharystią: „Kochaj i rób, co chcesz”. Kochaj miłością Boga i rób co ci serce pełne Boga podpowiada. Wtedy nie zbłądzisz. Wtedy będziesz wolny…
Przyjmujcie Komunię Świętą. Przystępujcie do Stołu Pańskiego. Napełniajcie się miłością i „myjcie innym stopy”, czyniąc miłosierdzie, przebaczając. Pomódlcie się też dziś – za nas kapłanów. Żebyśmy nie lękali stać się najniższym sługą. Żebyśmy ludziom stopy umywali. Żebyśmy byli przedłużeniem miłosiernych rąk Jezusa. Pomódlcie się o nawrócenie dla kapłanów, dla mnie… Umyjcie nam stopy, w ten dzień, żebyśmy się zawstydzili, żebyśmy się bili w piersi…
Niech Pan nas w Wieczerniku przemienia….
Za: kliknij
Z maila:
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bardzo proszę o potężną modlitwę za moją żonę i dziecko za wstawiennictwem Matki Bożej i Świętego Józefa, prawdopodobnie będzie rodziła dziś w nocy. Znajduje się obecnie na porodówce.
Kocham Was wszystkich,
Tomek.
Tomku, macie moje wsparcie. Wszystkiego dobrego!
Skoro mowa o modlitwie za kapłanów – może warto przypomnieć o tym: http://ddak.wordpress.com/zgloszenia/
Proszę o modlitwę w intencji Stanisława (teścia mojej siostry), który od wczoraj znajduje się w szpitalu z poważnym udarem mózgu, Stanisław jest w stanie krytycznym prosimy o modlitwę.
Kazimierz.
Dziś dzień modlitw za kapłanów. A oni potrzebują naszej modlitwy, zwłaszcza ci z podanych niżej przykładów.
„W jednej z katolickich diecezji w Austrii katolicki ksiądz zamierza profanować Msze święte i Eucharystię. Organizuje liturgię dla „gejów, lesbijek, rozwodników w nowych związkach” – z Komunią dla wszystkich.”
http://www.fronda.pl/a/katolicki-kosciol-msza-dla-gejow-komunia-dla-wszystkich,36516.html
„W parafii Saint Joan d’Arc w Minnesocie w Stanach Zjednoczonych doszło do profanacji. W Palmową Niedzielę ksiądz sprawował liturgię w masce. Wierni byli przebrani za zwierzęta.”
http://www.fronda.pl/a/msza-swieta-ksiadz-w-masce-ministranci-jako-zwierzeta,36517.html
Nazwane po imieniu!
„„Mogę tylko protestować przeciwko prostytuowaniu Najświętszej Tajemnicy (…) Mam nadzieję, że Kongregacja ds. Litrugii zrobi coś w tej sprawie” – napisał hiszpański historyk Kościoła i bloger, Francisco de la Cigoña.”
„MODLITWA ŚW. TERESY Z LISIEUX O ŚWIĘTOŚĆ KAPŁANÓW
O Jezu, Wiekuisty, Najwyższy Kapłanie, zachowaj Twoich kapłanów w opiece Twego Najświętszego Serca, gdzie nikt nie może im zaszkodzić.
Zachowaj nieskalanymi ich namaszczone dłonie, które codziennie dotykają Twojego świętego Ciała.
Zachowaj czystymi ich wargi, które zraszane są Twoją Najdroższą Krwią.
Zachowaj czystymi ich serca naznaczone wspaniałą pieczęcią Twojego kapłaństwa.
Spraw, aby wzrastali w miłości i wierności Tobie, chroń ich przed zepsuciem i skażeniem tego świata.
Wraz z mocą przemiany chleba i wina, udziel im również mocy przemiany serc.
Błogosław ich trudowi, aby wydał obfite owoce.
Niech dusze, którym służą, będą dla nich radością i pociechą tu, na ziemi, a także wieczną koroną w życiu przyszłym. Amen.”
Bardzo mnie ujął ten fragment z listu JPII do Kapłanów na Wielki Czwartek 1979
[…] O Drodzy Bracia! Wy, którzy znosicie „ciężar dnia i spiekoty”54, którzy trwacie przy pługu nie oglądając się wstecz55, a może bardziej jeszcze Wy, którzy wątpicie w sens swojego powołania, w znaczenie swojej służby!
Pomyślcie o tych miejscach, na których ludzie tak bardzo oczekują kapłana, gdzie latami całymi odczuwając jego brak, nie przestają pragnąć jego obecności. I bywa czasem tak, że zbierają się w opuszczonej świątyni i kładą na ołtarzu pozostałą jeszcze kapłańską stułę, i odmawiają wszystkie modlitwy liturgii mszalnej, a przed przeistoczeniem zapada głęboka cisza, może tylko przerywana płaczem… tak bardzo pragną usłyszeć te słowa, które tylko kapłańskie usta mogą skutecznie wypowiedzieć, tak bardzo pragną tej Eucharystycznej Komunii, która tylko przez posługę kapłana może stać się ich udziałem, i tak bardzo pragną usłyszeć Boskie słowa przebaczenia: i ja odpuszczam tobie grzechy! Tak bardzo przeżywają obecność nieobecnego wśród nich… kapłana! Takich miejsc nie brak na świecie. Więc jeżeli ktoś z Was wątpi w sens swojego kapłaństwa, jeśli sądzi, że jest „społecznie nieużyteczny” czy też niepotrzebny, niech o tym pomyśli! […]
http://ekai.pl/biblioteka/dokumenty/x281/list-do-kaplanow-na-wielki-czwartek/
Potwierdziło się to co pisałem o śpiewającej zakonnicy : że śpiewa w Wielkim Poście . Niektórzy pisali – bronili 3 tygodnie temu że program nagrano może przed W. Postem . Jednak… ukazało się wczoraj nowe 2 nagranie z następnego etapu konkursu The Voice Italia zakonnica zaśpiewała hit Cyndi Lauper „Girls Just Want To Have Fun” refren zwrotek w tłumaczeniu
Och dziewczyny, one chcą się bawić
Och dziewczyny chcą się po prostu bawić
a oto ostatnia zwrotka
Tego właśnie chcą
Trochę zabawy
Kiedy kończy się dzień pracy
Dziewczyny – chcą się bawić
Och dziewczyny chcą się po prostu bawić
Chcą się bawić
Chcą się bawić
Chwała Panu za tę zakonnicę ? Dobrze wiedziała że śpiewa w Wielkim Poście , a nawet w Wielki Tygodniu …
Czy nie rozumiecie że tam we Włoszech stany zakonne i kapłańskie mają inną mentalność , Nie pamiętacie że w 2011 roku Benedykt XVI rozwiązał dwa klasztory w Rzymie przy bazylice Świętego Krzyża w Jerozolimskiego bo cysterki chodziły do pobliskich zakonników uprawiać ,, święty taniec Jezusa ” którego twórczynią zakonnica była tancerka na rurze a przeorem zakonu były projektant mody , oczywiście na samym tańcu przy ołtarzu się nie kończyło …były i głębsze doznania …
Moja kuzynka pracowała we Włoszech i mówiła mi że we Włoszech w miejscowości jej pracy mało kto chodził do kościoła a ci którzy chodzili nie spowiadali się w konfesjonale lecz przed ołtarzem w myślach . Lokalny ksiądz który miał kilka kościołów pod sobą , powiedział jej że obecna spowiedź w konfesjonale w Polsce to wymysł polskich księży .
Chwała Panu za takie śpiewające zakonnice ?
adres z nagraniem z 16.04.2014 jakby ktoś miał wątpliwości
Tak się dzieje, kiedy chcemy podobać się ludziom,a nie Bogu…ciekawe, czy ktoś TAM pamięta o Wielkim Poście…
W dzień ustanowienia sakramentu Eucharystii towarzyszmy Jezusowi w chwilach trwogi, które przeżywał w Ogrodzie Oliwnym.
Niech pomoże nam w tym bł. Katarzyna Emmerich.
Getsemani
Z jedenastoma apostołami opuścił Jezus wieczernik i poprowadził ich (…) ku Górze Oliwnej. Księżyc wychylał właśnie swą jasną tarczę spoza gór; a było to przed pełnią. Duszę Jezusa już zaczynał ogarniać smutek, zwiększający się coraz bardziej. Idąc przez dolinę Jozafata, rzekł Jezus do apostołów: Tutaj przyjdę kiedyś znowu, w owym ostatnim dniu, nie tak ubogi i opuszczony jak teraz, sądzić cały świat; wtenczas to wielu wołać będzie w trwodze: góry przykryjcie nas!
Była mniej więcej godzina dziewiąta, gdy Jezus przybył z uczniami do Getsemani. Niebo zalane było światłem księżycowym, ale tu w dole panował posępny mrok. Jezus też smutniał coraz bardziej, a i apostołów zdjął niepokój, gdy im oznajmił, że zbliża się już chwila niebezpieczeństwa. Zatrzymawszy się w ogrodzie getsemańskim, koło altanki z gałęzi, kazał tu zostać ośmiu apostołom (…).
Wziąwszy zaś z sobą Piotra, Jana i Jakuba Starszego, przeszedł przez drogę, oddzielającą jeden ogród od drugiego, i szedł (…) w głąb Ogrodu Oliwnego. Nieopisany smutek napełniał serce Jego; czuł zbliżającą się trwogę i pokusy(…). Rozglądnąwszy się wkoło, ujrzał Jezus zbliżające się ze wszech stron strachy i pokusy, jakby kłęby chmur, pełne strasznych mar; wtedy to rzekł do trzech towarzyszy: Zostańcie tu, czuwajcie ze Mną i módlcie się, abyście nie weszli w pokuszenie! (…)
Ofiara całopalna Jezusa
Gdy Jezus odszedł od apostołów, zwiększało się i ścieśniało coraz bardziej tłumne koło straszliwych mar wokół Niego. Serce Pana napełniało się coraz bardziej smutkiem i trwogą. (…)
By zadośćuczynić za zaczątek i rozwój wszystkich grzechów i złych żądz, przyjął najmiłosierniejszy Jezus z miłości ku nam grzesznikom w swe Serce pierwiastki wszelkiego oczyszczającego pojednania i mąk zbawczych; dozwolił, by Jego nieskończone męki, stanowiące zadośćuczynienie za nasze nieskończone grzechy, przeniknęły i przerosły jak drzewo boleści o tysięcznych konarach, każdy członek Jego świętego Ciała, każdą cząstkę Jego świętej Duszy. Tak to, oddany samemu owemu Człowieczeństwu, upadł Jezus twarzą na ziemię, wznosząc w swym nieskończonym smutku i trwodze gorące modły do Boga. Przed sobą widział w niezliczonych obrazach grzechy całego świata w całej ich wewnętrznej ohydzie i przyjmował je wszystkie na siebie; w modłach swych ofiarował się zadośćuczynić przez swe cierpienia sprawiedliwości Ojca niebieskiego za wszystkie te winy. (…)
Wtem od strony nieba (…) spłynął ku Jezusowi wąski pas światła, a po nim spuścił się ku Niemu szereg aniołów, pokrzepiając i umacniając Jezusa, upadającego pod brzemieniem smutku i trwogi. Reszta groty wypełniona była (…) strasznymi obrazami grzechu, a złe duchy napadały ze wszech stron z szyderstwem i złością. Jezus przyjmował wszystko na siebie, choć brzemię to było olbrzymie. Serce Jego, jedyne ze wszystkich serc, przepełnione było doskonałą miłością Boga i ludzi, więc ten bezmiar ohydy, ta obrzydliwość i ciężar wszystkich grzechów przejmowały to serce przerażeniem i smutkiem bez miary.(…)
Szatańskie ataki Gdy już cały ten bezmiar winy i grzechów ludzkich (…) przesunął się przed duszą Jezusa, a On za to wszystko zgodził się być ofiarą przebłagalną i sam błagał o zesłanie na Niego wszelkich mąk i kar, zaczął szatan trapić Go różnymi pokusami, jak niegdyś na pustyni. (…) I przy tym rozwijał różne wymyślone na Jezusa cyrografy i z piekielną bezczelnością podsuwał Mu je przed oczy. Przypisywał Mu wszystkie błędy Jego uczniów, wszystkie zgorszenia, jakie innym dali, obwiniał Go o wywołanie zamieszania i nieporządku przez wprowadzanie na świat jakichś nowości i odstępowanie od starych, tradycją uświęconych zwyczajów. Jak najwytrawniejszy, najpodstępniejszy faryzeusz umiał szatan wynajdywać coraz nowe zarzuty, coraz cięższe, rzekome przewinienia Jezusa. (…)
Oddal ode mnie ten kielich.
Z początku klęczał Jezus spokojnie, pogrążony w modlitwie, lecz powoli, na widok takiego mnóstwa i ohydy grzechów i niewdzięczności ludzi względem Boga, lękać się zaczęła dusza Jego, serce Jego pękało prawie pod brzemieniem smutku i trwogi, aż wreszcie ze drżeniem i lękiem wołać począł do Boga: Abba Ojcze! Jeśli to możliwe, niech ominie Mnie ten kielich goryczy! Mój Ojcze! Dla Ciebie wszystko jest możliwe. Oddal ten kielich ode Mnie! A ochłonąwszy trochę, dodał: Lecz Ojcze, nie Moja, ale Twoja niech się stanie wola! Wprawdzie wola Jego jedno była z wolą Ojca, ale że Jezus więcej czuł teraz człowieczeństwem, dlatego też jako człowiek drżał przed mękami i śmiercią.(…)
I drżał Pan na całym ciele, a pot trwogi występował na Niego (…). Zmienił się prawie nie do poznania, wargi miał zsiniałe, a włosy zjeżone. Było około pół do jedenastej, gdy wstał cały skąpany w pocie, i chwiejąc się i potykając ciągle, wyczołgał się raczej, niż wyszedł z groty. (…)
Śpiący apostołowie
…Jezus szedł do apostołów, wiedząc że i ich dręczą pokusy i trwoga. A straszliwe mary szły wszędzie za Nim (…). Ujrzawszy apostołów śpiących, załamał Jezus ręce, osunął się przy nich na ziemię ze znużenia i zawołał: Szymonie, czy śpisz? Ocknęli się na te słowa śpiący i zerwali z ziemi, a Jezus, czując to opuszczenie od wszystkich, rzekł im: A więc nawet przez godzinę nie mogliście czuwać ze Mną? Teraz dopiero zauważyli apostołowie, jak okropnie Jezus jest zmieniony, blady, przemokły potem, (…) drży na całym ciele i ledwo głosu może dobyć. Gdyby nie otaczała Go znana im aureola świetlista, nie byliby Go poznali.(…)
Wróciwszy do groty z nieodstępnymi swymi strachami i smutkami, upadł Jezus na twarz, rozkrzyżował ręce i pogrążył się w modlitwie do Ojca niebieskiego. Lecz już zaczęła się dla duszy Jego nowa walka, która trwała trzy kwadranse (…)
Cierpienia Kościoła
Przed duszą Jezusa stanęły jak żywe wszystkie przyszłe cierpienia Jego apostołów, uczniów i przyjaciół; widział jak małym będzie z początku Kościół, jak później z jego wzrostem pojawią się zaraz kacerstwa i schizmy, w których przez pychę i nieposłuszeństwo (…), powtórzy się historia upadku grzechowego. Widział chytrość, przewrotność i złość mnóstwa chrześcijan, różne rodzaje kłamstwa i oszukańczych wykrętów dumnych nauczycieli; widział wszystkie świętokradzkie zbrodnie występnych kapłanów i straszne następstwa tego; widział ohydne spustoszenia w Królestwie Bożym na ziemi, w tej świętości, czynione przez ludzkość niewdzięczną, którą właśnie zamierzał odkupić i umocnić własną Krwią (…).
Tak przeciągały przed duszą bolejącego Jezusa w niezliczonych rzędach obrazów zgorszenia i występki wszystkich stuleci aż po nasze czasy i dalej, aż do skończenia świata, we wszystkich przejawach chorobliwego obłąkania, pysznego fałszu, zagorzałstwa zaciekłego, fałszywego proroctwa, heretyckiej zatwardziałości i złośliwości. Wszyscy odszczepieńcy, samozwańcy, fałszywi nauczyciele, obłudni naprawiacze, uwodziciele i uwiedzeni, wszyscy szydzili zeń i dręczyli Go, że nie jest przybity do krzyża odpowiednio i dogodnie dla ich pożądliwości i wytłumaczenia ich pychy; więc darli i rozdzierali między siebie całodzienną szatę Kościoła Jego. Tłumy ich zniewalały Go, wyszydzały i zapierały się Go. Tłumy znów przechodziły obok Niego, dumnie wzruszając ramionami i wstrząsając głową, chociaż wyciągał ku nim zbawcze ramiona, i szły prosto ku przepaści, pochłaniającej ich. Mnóstwo wreszcie było takich, którzy nie śmieli jawnie zaprzeć się Go; ale ze wstrętem milczeniem pomijali rany Kościoła, które sami pomagali rozdzierać, omijali Kościół, jak lewita owego nieszczęśliwego, który wpadł między zbójców. Odłączali się od Jego poranionej Oblubienicy, Kościoła, jak niewierne, tchórzliwe dzieci opuszczają w nocy matkę, napadniętą przez zbójców i morderców, którzy weszli przez wrota, nienależycie przez nich strzeżone. I musiał z bólem patrzeć Jezus, że zamiast bronić tę Matkę, Jego Oblubienicę, szli za opryszkami, unoszącymi zdobycz na pustynię, za złotymi naczyniami i porozrywanymi klejnotami (…).
Znieważenia Najświętszego Sakramentu
Rozpoznałam wśród tych Jego wrogów wszelkiego rodzaju znieważających Go w Najświętszym Sakramencie,(…) począwszy od zaniedbania, nieuszanowania, opuszczenia, aż do wyraźnej pogardy, nadużycia i najohydniejszego świętokradztwa; począwszy od zwrócenia się ku bożyszczom światowym, ku pysze i fałszywej wiedzy, aż do błędnych nauk, niewiary, zaciekłego fanatyzmu, nienawiści i krwawych prześladowań. W tłumie tym znaleźć można było wszelkiego rodzaju osoby (…). Ślepych, którzy nie chcieli widzieć prawdy; chromych, którzy, widząc ją, nie chcieli przez lenistwo iść za nią; głuchych, którzy nie chcieli słuchać przestróg Pana i gróźb Jego; niemych, którzy nawet mieczem słowa nie chcieli walczyć za Niego; wreszcie dzieci w towarzystwie światowych, zapominających o Bogu rodziców i nauczycieli, przesyconych rozkoszami świata, otumanionych czczym mędrkowaniem, ze wstrętem odwracających się od rzeczy Boskich, a ginących na zawsze z powodu ich braku. Widok dzieci w tym tłumie największą mi sprawiał przykrość, bo przecież Jezus dzieci tak kochał. Między nimi najwięcej było źle wychowanych i niewłaściwie nauczanych, nieuczciwych ministrantów służących do Mszy Świętej, którzy nie czcili należycie Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Wina ich spadała w części na nauczycieli i niebacznych pasterzy świątyń. Wreszcie z przerażeniem ujrzałam, że do znieważania Jezusa w Najświętszym Sakramencie przyczyniało się także wielu kapłanów rozmaitych stopni hierarchii kościelnej, nawet takich, którzy sami mieli się za wierzących i pobożnych. Z wielu tych nieszczęśliwców wspomnę jeden tylko rodzaj. Byli to tacy, którzy wierzyli w obecność żywego Boga w Najświętszym Sakramencie, czcili Go i stosownie do tego nauczali lud, lecz z tej obecności Boga na ołtarzu niewiele sobie robili, a mianowicie nie starali się i nie dbali o pałac, tron, namiot, siedzibę i strój królewski tego Króla nieba i ziemi, tj. nie starali się utrzymać w porządku i schludności kościoła, ołtarza, tabernakulum, monstrancji żywego Boga, a także wszystkich naczyń, sprzętów, ozdób, strojów, wszystkich w ogóle przyborów i rzeczy kościoła, domu Bożego. (…) Nie było to zaś przyczyną rzeczywistego ubóstwa, tylko ospałości uczuć, gnuśności, niedbalstwa, oddania się marnym rzeczom doczesnym, nieraz także samolubstwa i wewnętrznej śmierci duchowej; a zaniedbanie takie widziałam nawet w kościołach zamożnych i dostatnich. Wielu było takich, którzy zamiłowani w okazałości światowej, pousuwali najwspanialsze i najczcigodniejsze pamiątki dawnych pobożniejszych czasów, a zastąpili je czczym blichtrem. (…)
Letni słudzy
Jakież udręczenie sprawiali Mu tu, w Ogrójcu, ci wszyscy niedbali Jego słudzy! (…) Taka opieszałość stała się nieraz powodem zgorszenia dla słabych na duchu, przez to świątynie ulegały nieraz znieważaniu, a kościoły stały pustką; kapłani tacy popadali w pogardę, więc wnet też i w sercach wiernych Kościoła zagnieżdżał się brud i opieszałość. Widząc, w jakim zaniedbaniu pozostawiają kapłani tabernakulum na ołtarzu, i oni nie oczyszczali z brudu przybytku swego serca na przyjęcie weń Boga żywego. Ci więc niedbali, nierozumni kapłani byli przyczyną, że Chrystus musiał wchodzić do brudnych, grzechem skażonych serc. Gdy chodziło o przypochlebienie się książętom i dostojnikom świata, o zaspokojenie ich zachcianek i światowych planów, to tacy kapłani znaleźli zawsze czas zająć się tym gorliwie, a tymczasem Król nieba i ziemi leżał jak Łazarz przed drzwiami, łaknąc nadaremnie okruchów miłości, bo i tego Mu nie podano.(…).
Widziałam między nimi niegodne sługi Kościoła wszystkich stuleci, lekkomyślnych, grzesznych kapłanów, niegodnie sprawujących Mszę Świętą i udzielających Najświętszego Sakramentu, a zarazem tłumy takich, którzy obojętnie, lub niegodnie przyjmowali Najświętszy Sakrament. Mnóstwo było takich, dla których źródło wszelkiego błogosławieństwa, tajemnica Boga żywego, stała się słowem przysięgi lub przekleństwa w złości. Byli dalej zaciekli żołdacy i słudzy szatana, którzy rozsypywali Najświętsze Dobro, zanieczyszczali święte naczynia, poniewierali haniebnie, a nawet bezcześcili w strasznej szatańskiej służbie bożyszcz (…). Było więc wielu takich, którzy przez zły przykład i zdradliwe nauki stracili wiarę w obietnicę obecności Jezusa w Najświętszym Sakramencie, więc też przestali czcić z pokorą obecnego tam Zbawiciela. Między nimi sporo widziałam grzesznych nauczycieli, zbłąkanych z drogi prawdy. Walczyli oni z początku ze sobą, lecz w końcu wspólnymi siłami uderzyli na Jezusa w Najświętszym Sakramencie Kościoła Chrystusowego. Widziałam, jak heretycy (…) pogardą obrzucali kapłaństwo Kościoła, stawiali w wątpliwość (…) obecność Jezusa w tajemnicy Najświętszego Sakramentu (…). A przez swe krętackie wywody odrywali od Serca Jezusa mnóstwo ludzi, za których przelał Krew swoją. (…) Przed oczyma miałam Kościół jako Ciało Jezusa, którego pojedyncze członki złączone były gorzkimi Jego cierpieniami. A od Ciała tego żywego odrywały się całe kawały, boleśnie poranione i poćwiartowane; były to wszystkie owe kacerskie sekty i rodziny, i ich potomstwo, odpadłe od społeczności Kościoła. (…)
Odstępstwa narodów chrześcijańskich
W ten sposób całe narody odrywały się od serca Jezusa, tracąc uczestnictwo w całej skarbnicy łask, pozostawionych Kościołowi. Jakże przykro było patrzeć, jak najpierw nieliczne jednostki oddzielały się od Ciała Jezusa i szły precz, a potem wrogo usposobione wracały, wzmocnione już jako całe narody; wszyscy ci odpadli od Kościoła, zdziczali i rozwściekleni w niewierze, zabobonach, błędnych zasadach, pysze i fałszywej umiejętności światowej, poróżnieni w najświętszych uczuciach, stawali wpierw wrogo naprzeciw siebie, lecz wnet, złączeni w niezliczone hordy, rzucali się z szałem na Kościół; a wśród nich uwijał się wąż, pobudzał do nowej wściekłości i między nimi samymi szerzył spustoszenie. Jezus zaś odczuwał to tak boleśnie, jakby własne Jego Ciało darto w niezliczone strzępki (…).
Maryja współcierpiąca
Tymczasem Najświętsza Panna (…) upadła na kolana na płycie kamiennej, a skupiwszy się w sobie i zapomniawszy o całym otoczeniu, widziała tylko i czuła cierpienia swego Boskiego Syna. Już przedtem wysłała ludzi dla zasięgnięcia wiadomości o Nim, lecz nie mogąc się ich doczekać, wyszła teraz sama z Magdaleną i Salome, i w trwodze wielkiej chodziła po dolinie Jozafata. Na twarzy miała zasłonę, a idąc co chwilę wyciągała ręce ku Górze Oliwnej; widziała bowiem w duchu Jezusa krwią się pocącego ze smutku i trwogi, więc chciała niejako otrzeć Mu oblicze rękami swymi. Dusza Jej rwała się gwałtownie ku ukochanemu Synowi, a On odczuwał tę Jej troskę, bo w pewnych chwilach także spoglądał w tę stronę, jakby szukając u Niej ratunku w dusznej swej trwodze.(…)
Pociecha
Jezus powróciwszy do groty, rozpoczął na nowo modły. Przezwyciężył już odrazę swej natury ludzkiej do mąk, ale znużony bardzo walką i strwożony, tak się modlił: Ojcze Mój, jeśli jest wola Twoja, oddal ten kielich ode Mnie, lecz nie Moja, ale Twoja wola niech się stanie!
Wtem rozstąpiła się przed Nim ziemia, w której głąb po smudze świetlistej wiodły schody do otchłani. W niej ukazali Mu się Adam, Ewa, wszyscy Patriarchowie i sprawiedliwi, rodzice Matki Jego i Jan Chrzciciel, a wszyscy czekali z utęsknieniem Jego przybycia i wyzwolenia ich. Serce Jego przeto, miłością gorejące, wzmocniło się i pokrzepiło tym widokiem, gdyż On to przecież miał tym duszom, tęskniącym za niebem, otworzyć je przez swą śmierć. On miał je wyprowadzić z więzienia tęsknoty do wiecznej szczęśliwości. Po tych nieba dziedzicach Starego Zakonu(…), przeprowadzili przed Nim aniołowie orszak wszystkich przyszłych błogosławionych, którzy, łącząc swe walki duchowo z zasługami mąk Chrystusa, przez Niego mieli połączyć się z Ojcem niebieskim. Był to nieopisanie piękny, pokrzepiający na duchu widok, przywodzący Jezusowi na pamięć najskrytszą a niewyczerpaną moc zbawczą i uświęcającą czekającej Go śmierci odkupienia (…). Szli więc apostołowie, uczniowie, dziewice i niewiasty, wszyscy męczennicy, pustelnicy i wyznawcy, papieże i biskupi, wszyscy przyszli zakonnicy i w ogóle wszyscy, którzy mieli być zbawieni. Przystrojeni byli oni w zwycięskie wieńce swych cierpień i umartwień; rozmaitość kwiatów w wieńcach, kształt tychże, barwa, zapach i siła wynikała z różności ich cierpień i walk zwycięskich za życia, w których zdobyli sobie chwałę niebieską. Lecz wszystko, ich życie i działalność, całe znaczenie i siła ich walk i zwycięstw, cały blask i świetność ich tryumfu, opierały się jedynie na połączeniu ich zasług z zasługami Jezusa Chrystusa. (…)
Tak z jednej strony patrzył Jezus na dusze sprawiedliwych w otchłani, z drugiej przesuwał się przed oczyma Jego duszy cały Kościół przyszłych świętych; z jednej strony widział tęsknotę Patriarchów, z drugiej zwycięski pochód przyszłych błogosławionych, a oba te widzenia uzupełniały się nawzajem (…), otaczając jakby jedną wielką koroną zwycięską tchnące miłością Serce Zbawiciela. Dusza Jezusa, przyjąwszy na siebie wszelkie ludzkie cierpienia, czerpała z tego wzruszającego widoku moc i pokrzepienie. Ach! tak dalece miłował Jezus swych braci, swe stworzenia, że za cenę jednej jedynej duszy byłby chętnie całą mękę wycierpiał! (…)
Widzenie męki
Lecz znikło w końcu to pocieszające widzenie, a nowe katusze zaczęły się dla Jezusa. W grocie pojawiła się wielka liczba aniołów i ci zaczęli Mu przedstawiać całą Jego mękę, począwszy od pocałunku Judasza aż do ostatniego słowa na krzyżu: (…) zdrada Judasza, ucieczka uczniów, szyderstwa i zniewagi przed Annaszem i Kajfaszem, zaparcie się Piotra, wyrok Piłata, wyszydzenie przez Heroda, biczowanie i cierniem ukoronowanie, wyrok śmierci, upadki pod ciężarem krzyża, spotkanie Najświętszej Panny i Jej omdlenie, wyszydzenie Jej przez oprawców, okrutne przybijanie do krzyża, podniesienie krzyża, szyderstwa faryzeuszów, boleść Marii Magdaleny i Jana, przebicie boku, słowem wszystko(…) Z lękiem i wzruszeniem Jezus (…) słyszał wymawiane słowa i odczuwał wszystko. Brał jednak chętnie te męki na siebie, poddawał się im chętnie z miłości ku ludziom. Najbardziej zasmucała Go konieczność sromotnego obnażenia na krzyżu, by zmazać nieczystości ludzi. (…)
Tymczasem Najświętsza Panna chodziła wciąż jeszcze z dwiema świętymi niewiastami po dolinie Jozafata, wespół odczuwając w duchu żywo trwogę i smutek Syna swego w Ogrójcu. A Jezus nawzajem widział i czuł tę boleść i smutek Matki swej Najświętszej.
Po ukończeniu przedstawiania męki, znikli aniołowie, znikły i obrazy, a Jezus upadł jak konający na twarz. Krwawy pot gwałtowniej jeszcze niż przedtem spływał z Niego, przeciekając nawet w niektórych miejscach przez żółtą szatę, w którą był ubrany. (…)
Twoja wola niech się stanie.
Wtem spłynął w powietrzu ku Jezusowi anioł, większy, o wyraźniejszych kształtach i bardziej do zwykłego człowieka podobny, niż aniołowie poprzedni.(…)
Jezus więc wychylił dobrowolnie kielich swych cierpień i otrzymał wzmocnienie na duchu, po czym pozostał jeszcze kilka minut w grocie na modlitwie dziękczynnej. Smutny był wprawdzie, ale już tak dalece nadnaturalnie wzmocniony, że bez trwogi i niepokoju mógł śmiałym krokiem pójść do uczniów. (…) Chustką od potu osuszył Jezus twarz i otarł nią głowę; włosy mokre jeszcze były od potu i krwi, i pozlepiane w kosmyki.(…)
Zbliżywszy się do apostołów, zastał ich Jezus jak za pierwszym razem śpiących na tarasie (…). Wtedy rzekł Jezus do nich: Nie czas teraz spać; wstańcie i módlcie się, gdyż zbliża się godzina, w której Syn Człowieczy wydany będzie w ręce grzeszników. Wstańcie i chodźmy naprzeciw! Patrzcie, zbliża się zdrajca.(…) Spokojnie mówił Jezus jeszcze chwilę z apostołami, powtórnie polecił im pocieszyć Najświętszą Pannę, a wreszcie rzekł: Czas już iść naprzeciw; chcę bez oporu oddać się w ręce nieprzyjaciół. (…)
Fragmenty opisów Męki Pańskiej za: Żywot i bolesna Męka Pana Naszego Jezusa Chrystusa i Najświętszej Matki Jego Maryi według widzeń Świątobliwej Anny Katarzyny Emmerich, 1927 r.
http://www.tvn24.pl/abp-hoser-z-wiernymi-z-jasienicy-kosciol-wciaz-zamkniety-beda-rozmowy,419471,s.html
Módlmy się za abpa Hosera, by miał siłę i moc Ducha Św tak roztropnie i delikatnie, jak do tej pory postępować z ks Lemańskim z Jasienicy – szczególnie w Wlk Czwartek.
Mój ostatni komentarz na fb
Kochani z ważnych powodów usuwam ten profil fb
Niczego nie cofam, żadnego słowa, myśli ale tu na fb za dużo tego co powinno być tylko w Dzienniczku Duchowym.
Mam pisać – ale nie dla ogółu więc nie mając czasu szukać tego co wyciąć a co nie.
Wolę usunąć profil a znajomych dodać na nowy.
Ten tu będzie jeszcze ze dwa trzy dni – podam na na priv znajomym nowy adres ale tu już proszę nic nie pisać.
Kocham Kapłanów i wybieram POSŁUSZEŃSTWO KIEROWNIKOWI – czego życzę każdemu
❤ Niech żyją kapłani, którzy niosą nam Jezusa Chrystusa ❤